poniedziałek, 6 lipca 2015

Gitara?! Działka? Facebook?

Witajcie kochani!
Dziś drugi post.
Tak, tak... jasne... kumam...
Chwila... że co?!
Że niby nie czytałeś ostatniego posta?! KLIK!
Dziś przedstawię Wam... *ta, ta, ta, ta, tam!!!*... dwa dni z mojego żucia życia!
Tak więc... zaczynamy!
                                                        Niedziela, 5 lipiec
Pobudka o 6:45.
Och, jak ja to kocham.
Rodzice zaplanowali, abyśmy pojechali na działkę, bo jak to oni-nie chcą kisić się w bloku.
Dobra, okej, zwracam honor...
Na działkę pojechaliśmy o 7:30.
Nawet nie wiecie ile "-Jak można się tak guzdrać?!-" można usłyszeć w przeciągu 45 minut!
Ma-sa-kra...
Pierwsze co zrobiliśmy po wejściu na działkę włączyliśmy "węża" z wodą i włożyliśmy do basenu.
Później tata poszedł coś robić do szklarni, a mama i ja zostałyśmy w altanie.
Wyciągnęłam krótkie spodenki i koszulkę, ale w ostatniej chwili ubrałam się w kostium kąpielowy.
Nie dało się wytrzymać przeżyć!
To był koszmar.
Ale na szczęście przetrwaliśmy.
Graliśmy w karty, czytaliśmy książki, a ja dodatkowo słuchałam muzyki.
Moja rodzicielka się opalała i oczywiście jak zawsze spaliła się na dekolcie.
Nie rozumiem jak można leżeć na słońcu przy ponad 35 stopniach celsjusza i palącym słońcu.
No ale leżenie w basenie o co innego...
Na obiad moi rodzice zjedli karkówkę, a ja piersi z kurczaka w sosie musztardowo-śmietanowym.
Szkoda tylko, że przy takim upale nie chce się nawet jeść...
Około godziny 17:30 na działkę przyszedł znajomy rodziców, który uczy mnie grać na... GITARZE!
Uczę ssie od kilku tygodni.
Może za niedługo nagram filmik z tego jak gram na gitarze?
Zobaczy się!
                                                       Poniedziałek, 6 lipca
Wstałam o godzinie 8:00.
Zjadłam śniadanie normalnie, pograłam na komputerze, pisałam notkę przez 2 godziny ( nie wiedziałam co napisać ), zmieniałam styl bloga.
Tamten nie odpowiadał jego treści.
Na obiad musiałam odgrzać sobie piersi z wczoraj.
Oczywiście je spaliłam. :)


Oprócz tego przeglądałam facebook'a, pocztę, youtube'a oraz słuchałam muzyki.




Oraz najważniejsze!
Zrobiłam dla Was facebook'a!
Zapraszać!
Możecie do mnie pisać w każdej wolnej chwili :)
https://www.facebook.com/profile.php?id=100009421767702
Oraz e-mail'a - blog.leni@onet.pl
Cieszę się.
Chyba pójdę się przejść.
Nudaaam.
Tak mi się nic nie chce robić...
To chyba na tyle.
Wbijajcie na facebook'a i e-mail'a!
Do zoba!
Paaaaa

Samobójstwa? Czy to analogiczne zabójstwa?

Witajcie internety!
Dzisiaj porozmawiamy o trochę bardziej poważnym temacie niż zawsze.
Będą to przemyślenia z moich własnych myśli, wyobrażeń i... doświadczeń.
Dzisiejszy temat to zjawisko samobójstwa.
Wiele osób mówi, że to paranoja, choć... w ogóle się na tym nie znają.
Nie wiedzą, jaki to ból.
Nie wiedzą, że to nie błahostka.
Nie wiedzą, że to nie głupota.
Większość, znacząca większość ludzi popełniający samobójstwo jest na prochach lub alkoholu..
W Polsce rocznie ponad 6 tys. osób rocznie odbiera sobie życie.
W wyniku samobójstw umiera rocznie więcej osób niż w wypadkach drogowych.
Bardzo ciężko jest tak naprawdę powiedzieć, dlaczego konkretny człowiek popełnia samobójstwo.
Zazwyczaj jest to oczywiście z przerastających kłopotów.
Ludzie nie wytrzymują emocjonalnie.
Czasem przed samobójstwem pojawia się depresja.
Nie zauważona przez osoby z najbliższego środowiska prowadzi do odebrania sobie życia.
To smutne, ale niestety z przykrością stwierdzę-prawdziwe.
Według mnie dar życia jest zbyt poważny, duży i wspaniały aby targnąć się do tak tragicznego czynu i  po prostu go sobie odebrać.
Osobiście w trudnych chwilach pojawiają się w moim głupim, zakutym łbie myśli samobójcze.
Tak, niestety.
Niestety lub stety nie potrafiłabym pociągnąć się do tak ostatecznego czynu.
Według mnie życie jest zbyt piękne, by ze sobą skończyć.
Zawsze są trudne chwile.
U niektórych trwają dłużej, a u niektórych krócej.
Twierdzę i jestem w przekonaniu, że z każdej sytuacji, przeszkody jest wyjście.
Czasem cel uświęca środki.
Jest wiele konfliktów w związku z tym, czy jest to czyn odwagi, czy tchórzostwa.
Osobiście nie mogę odpowiedzieć Wam na to zagadnienie, bo sama nie znam odpowiedzi.
Nie wiem, jak straszna rzecz musiałaby się stać, abym była w stanie zrobić coś takiego.
Wiele z Nas zapewne kojarzy historię Dominika z Bieżunia.
Jest to przykład jak wielkie i w tym przypadku tragiczne mają skutki docinki, które przeradzają się w coś wiele gorszego.
Dla osoby, która zastrasza jest to niewinna zabawy, ale dla owej ofiary jest to terror.
Wcześniej o tym, że jest zerem skutecznie przekonali go rówieśnicy.
 Przekonywali długo, tygodnie, może nawet miesiące.
Tłumaczyli cierpliwie, że jest "pedziem" (ponoć dlatego, że lubił o siebie dbać i często zakładał spodnie „rurki”), szarpali, dręczyli, poniżali.
Wszystko po to, by uświadomić mu jak bardzo się nie liczy.
Gdyby nie to, że chłopiec odebrał sobie życie, przekonywaliby go pewnie o tym dalej, może nawet latami.
Oni zresztą najbardziej śmiercią chłopca się rozczarowali, bo – jak piszą na specjalnie w tym celu stworzonym fan page'u „Dominik dobrze, że zdechł” – "Szkoda, bo nie ma kogo gnoić", "Dominik hańbił Białą Rasę, nie mogę powiedzieć, że mi go żal".
Niestety-takich przykładów jest dużo więcej.
Zastraszenia w szkole.
14–letnia Ania, uczennica jednego z trójmiejskich gimnazjów jesienią 2006 r. powiesiła się na skakance dzień po tym jak dwaj jej szkolni koledzy rozebrali ją i dotykali.
Trzeci z chłopców nagrywał wszystko telefonem, reszta klasy – pozostawiona na lekcji bez nauczyciela – spokojnie patrzyła.
Jesienią 2009 r. na psiej smyczy powiesił się 12–letni Kamil z Łodzi.
Mówiło się, że przyczyną były kłopoty w relacjach z rówieśnikami, którzy chłopca „przezywali i poszturchiwali”.
W maju 2014 r. w Duczkach koło Wołomina powiesił się 14–letni Kamil.
Niedługo przed śmiercią przyznał matce, że pani od historii powiedziała mu, że jest nikim.
Później do podobnych spostrzeżeń przyznało się wielu kolegów chłopca.
Zwłoki 15-letniego Mikołaja odnaleziono w styczniu 2012 r. w zagajniku pod Puszczykowem (Wielkopolska).
Na głowie miał foliową reklamówkę.
Mikołaj był dobrym uczniem, laureatem konkursu historycznego.
Ale dręczyli go rówieśnicy. – Śmiali się z jego nazwiska i rudych włosów.
Gadali mu głupie rzeczy, tupali, straszyli – zeznał potem jeden z uczniów.
Chłopak zaczął wagarować, szukał w internecie informacji o samobójstwach.
Wreszcie odebrał sobie życie.
15-letnia Monika Jaromińska z Orchowa (Łódzkie) wyszła z domu tylko do sklepu.
Kiedy nie wracała ponad dwie godziny, jej mama zaczęła się niepokoić.
Dzwoniła, ale telefon milczał.
Nie przypuszczała, że jej córka 50 metrów od domu odebrała sobie życie.
Powieszoną na metalowej kracie okna stacji PKP w Łasku znalazł ktoś z podróżnych.
Zadzwonił na policję.
Nieopodal zatrzymano Łukasza D. (31 l.), który był pod wpływem narkotyków.
Jak się okazało, od roku spotykał się z Moniką.
Jej mama i siostra wprost mówią, że do tragedii doszło przez tego mężczyznę.
– Byliśmy przeciwni temu, by się spotykali. To była taka zakazana miłość.
Jesteśmy narodem, który jest nietolerancyjny.
Ta nietolerancja czasem wynika z niewiedzy, ale problem Polaków polega na tym, że oni tej wiedzy wcale nie szukają.
Te wszystkie historie wydają się nierealne i horrorystyczne.
Są natomiast prawdziwe i straszne.
Tą historia zbliżamy się do końca dzisiejszego posta.
Pamiętajcie-jesteście wspaniali i nigdy, ale to nigdy nie dajcie sobie wmówić, że jest inaczej.
Nie trzymajcie problemów w sobie.
Podzielcie się nimi z innymi osobami, a na pewno Wam z nimi pomogą.
Dobrze to przemyślcie, zanim posuniecie się do tak wielkiego czynu.
O problemach i samobójstwach trzeba rozmawiać.
Do zobaczenia w następnej notce.
Paaa!
~~~" Gdyby oczy nie płakały, a usta się wciąż śmiały. Gdyby powracały piękne chwile i trwały..."~~~ Paktofonika-Gdyby



czwartek, 2 lipca 2015

Wakacje!

 Witajcie Internety!
 Tak oto mam dla Was miłą niespodziankę. Z racji tego, że ostatni post był mega krótki (chyba) no to w tym samym dniu napiszę i opublikuję drugi post. Nie czytałeś ostatniego posta? ( KLIK )
Wakacje! Znowu laba dwa miesiące... Juhu...
I jak tam było po zakończeniu? Co, czerwony pasek na świadectwie czy na tyłku...? U mnie było nawet spoko świadectwo... Taaak... A może jakiś geniusz otrzymał stypendium...
Tak czy siak gratki... najważniejsze, aby przejść, a nie kiblować w tej samej klasie...
Gdzie wybieracie się na wakacje? A może już wyjechaliście.
Osobiście 16 lipca jadę do babci na dwa tygodnie... i znowu 400 km. Jej... Wiem, jakoś nie pałam entuzjazmem... może dlatego, że mam chorobę lokomocyjną... Wcześniej lub później planujemy z rodzicami wyjazd do Krakowa... No i oczywiście w sierpniu wyjazd w góry... 
No a co się z tym wiążę...? Ktoś wie...?
Otóż zapowiedziałam 3 posty! :) 
No a foty oczywiście też się pojawią.
Jako, że lubię robić zdjęcia, będę w ósmym niebie, albo i wyżej.
Macie to jak w banku.
Podzielcie się swoimi planami na wakacje, jeśli takie macie.
A może ktoś ma jakiś pomysł na wytrzymanie 30 stopni celsjusza?
Bo ja nie bardzo :/
Najokropniejsze jest to, że zgubiłam kabel USB do aparatu kilka dni temu i kaplica...
Jestem zmuszona robić zdjęcia telefonem...
Chociaż... Jest aż tak źle?



Mam nadzieję,  że nie.
A tak w ogóle to zdjęcia z tamtego roku z wakacji.
Tak więc następna notka będzie dość tak... hmm... poważna.
Dowiecie się w swoim czasie.
Zapraszam Was jeszcze na ulubieńców - KLIK
Do następnej, trzymajcie się.
Paaa! :* <3
   ~~~"Piękne jest to, od czego nic nie można odjąć 
           i do czego nic nie można dodać."~~~ Jerzy Drobnik


Urodziny!

   Witajcie internety!
   Jak mogliście przeczytać w tytule dzisiejszego popołudniowego posta zrobiłam o  urodzinach! :D
Jej! Impreza się nawet, nawet udała. Było świetnie. Choć... mogło być lepiej. Dwudziesty piąty czerwiec. Och, był to dzień niezły. W porównaniu do normalnego i rzeczywistego dnia,  w którym na dźwięk budzika o 06:30 zostaję "oblana kubłem zimnej wody". O tak, normalność poranka.
   O godzinie 15:30 zadzwonił domofon. Nie podejrzewałam tego, że będzie to moja bff. Chyba nie podejrzewałam... Ale mniejsza z tym, bo impreza miała rozpocząć się o 16:00. Taaa... powiedzmy.
Powiedzmy, bo zaczęła się o 16:45... O zgrozo.

   Ale okiełznałyśmy ten "bajzel". Of course, oui, si, pochodzę ze Śląska.
I tak jakoś wyszło, że reszta osób przychodziła co minutę, może dwie, trzy.
Dasz wiarę?!
Ale pocieszeniem było to, że nazajutrz było zakończenie roku szkolnego.
*Alleluja! Alleluja!*
No, ale to o tym już w następnej notce będzie...
W następnej notce porozmawia... pff... napiszę o... 
TY!... Nie myślcie, że napiszę...
Ty weź się kurde odpiórkuj...
  






  Tak więc to chyba już wszystko w tej notce, booo za bardzo chyba nie wiem co już napisać.
Następna notka będzie na temat _ _ _ _ _ _ _.
Będzie to taka krótka notka, przelotna, że tak powiem.
Mam nadzieję, że ten wpis Wam przypadł do gustu i do zobaczenia (<-- ?) w następnej notce.
Paaa! :* <3
   "Najbardziej upokarzające, to gardzić samym sobą"~~~Dorota Terakowska-"Ono"

piątek, 19 czerwca 2015

Witaj świecie!

Witajcie Drodzy Internauci!
Może na sam początek mniej więcej się zapoznajmy.
Ja jestem Leni i może coś uda mi się o sobie Wam opowiedzieć. 
Choć... nie zawsze mi się to...hmm... udaje.
Raczej jestem samotnikiem. Nie lubię wrzawy.
Chociaż przebywanie wśród lubianych i mniej więcej szanowanych przeze mnie osób jest dość... przyjemne.
Za to w nieznanym dla mnie otoczeniu jest to aż nieznośne!
Jest u mnie podejrzany "pierwszy stopień" depresji, ale raczej jest  to po prostu efekt intensywnego dorastania. 
W skrócie - wszystko mnie wkurza.
Taaak... to dobre określenia.
Czemu  założyłam tego oto bloga?
Bo na przykład chcę mieć w kimś poparcie?
Bo na przykład nie umiem w pełni cieszyć się z życia?
A przynajmniej nie tak jak inni z mojego otoczenia.
Chociaż, kto tam wie co tak na prawdę czuje inna osoba?
No bo jak można cieszyć się z życia kiedy ma się myśli samobójcze?
No nie da się tak.
I nie, nie chcę aby ten blok był o użalaniu się nad moją osobą.
Mam nadzieję, że nie zraziliście się do mej osoby i prowadzonego przeze mnie bloga.
Nie chciałabym, aby ktoś z Was pomyślał, że będzie to blog w stylu:
" O Borze, nie mam w co sie óbraci! Nie spodobam sie mojemó hłopakowi!"
O nie, nie. To nie będzie tak wyglądało.
Może taki misz-masz. Mydło i powidło. Ogólnie będę ( jak już napisane jest w podtytule ) będę opisywała swoje nieszczęsne życie.
Tak więc... Do zobaczenia w następnej notce! 
Paaa!
~~~"Jeśli chcesz tęczy, pogódź się z deszczem"~~~