Witajcie internety!
Dzisiaj porozmawiamy o trochę bardziej poważnym temacie niż zawsze.
Będą to przemyślenia z moich własnych myśli, wyobrażeń i... doświadczeń.
Dzisiejszy temat to zjawisko samobójstwa.
Wiele osób mówi, że to paranoja, choć... w ogóle się na tym nie znają.
Nie wiedzą, jaki to ból.
Nie wiedzą, że to nie błahostka.
Nie wiedzą, że to nie głupota.
Większość, znacząca większość ludzi popełniający samobójstwo jest na prochach lub alkoholu..
W Polsce rocznie ponad 6 tys. osób rocznie odbiera sobie życie.
W wyniku samobójstw umiera rocznie więcej osób niż w wypadkach drogowych.
Bardzo ciężko jest tak naprawdę powiedzieć, dlaczego konkretny człowiek popełnia samobójstwo.
Zazwyczaj jest to oczywiście z przerastających kłopotów.
Ludzie nie wytrzymują emocjonalnie.
Czasem przed samobójstwem pojawia się depresja.
Nie zauważona przez osoby z najbliższego środowiska prowadzi do odebrania sobie życia.
To smutne, ale niestety z przykrością stwierdzę-prawdziwe.
Według mnie dar życia jest zbyt poważny, duży i wspaniały aby targnąć się do tak tragicznego czynu i po prostu go sobie odebrać.
Osobiście w trudnych chwilach pojawiają się w moim głupim, zakutym łbie myśli samobójcze.
Tak, niestety.
Niestety lub stety nie potrafiłabym pociągnąć się do tak ostatecznego czynu.
Według mnie życie jest zbyt piękne, by ze sobą skończyć.
Zawsze są trudne chwile.
U niektórych trwają dłużej, a u niektórych krócej.
Twierdzę i jestem w przekonaniu, że z każdej sytuacji, przeszkody jest wyjście.
Czasem cel uświęca środki.
Jest wiele konfliktów w związku z tym, czy jest to czyn odwagi, czy tchórzostwa.
Osobiście nie mogę odpowiedzieć Wam na to zagadnienie, bo sama nie znam odpowiedzi.
Nie wiem, jak straszna rzecz musiałaby się stać, abym była w stanie zrobić coś takiego.
Wiele z Nas zapewne kojarzy historię Dominika z Bieżunia.
Jest to przykład jak wielkie i w tym przypadku tragiczne mają skutki docinki, które przeradzają się w coś wiele gorszego.
Dla osoby, która zastrasza jest to niewinna zabawy, ale dla owej ofiary jest to terror.
Wcześniej o tym, że jest zerem skutecznie przekonali go rówieśnicy.
Przekonywali długo, tygodnie, może nawet miesiące.
Tłumaczyli cierpliwie, że jest "pedziem" (ponoć dlatego, że lubił o siebie dbać i często zakładał spodnie „rurki”), szarpali, dręczyli, poniżali.
Wszystko po to, by uświadomić mu jak bardzo się nie liczy.
Gdyby nie to, że chłopiec odebrał sobie życie, przekonywaliby go pewnie o tym dalej, może nawet latami.
Oni zresztą najbardziej śmiercią chłopca się rozczarowali, bo – jak piszą na specjalnie w tym celu stworzonym fan page'u „Dominik dobrze, że zdechł” – "Szkoda, bo nie ma kogo gnoić", "Dominik hańbił Białą Rasę, nie mogę powiedzieć, że mi go żal".
Niestety-takich przykładów jest dużo więcej.
Zastraszenia w szkole.
14–letnia Ania, uczennica jednego z trójmiejskich gimnazjów jesienią 2006 r. powiesiła się na skakance dzień po tym jak dwaj jej szkolni koledzy rozebrali ją i dotykali.
Trzeci z chłopców nagrywał wszystko telefonem, reszta klasy – pozostawiona na lekcji bez nauczyciela – spokojnie patrzyła.
Jesienią 2009 r. na psiej smyczy powiesił się 12–letni Kamil z Łodzi.
Mówiło się, że przyczyną były kłopoty w relacjach z rówieśnikami, którzy chłopca „przezywali i poszturchiwali”.
W maju 2014 r. w Duczkach koło Wołomina powiesił się 14–letni Kamil.
Niedługo przed śmiercią przyznał matce, że pani od historii powiedziała mu, że jest nikim.
Później do podobnych spostrzeżeń przyznało się wielu kolegów chłopca.
Zwłoki 15-letniego Mikołaja odnaleziono w styczniu 2012 r. w zagajniku pod Puszczykowem (Wielkopolska).
Na głowie miał foliową reklamówkę.
Mikołaj był dobrym uczniem, laureatem konkursu historycznego.
Ale dręczyli go rówieśnicy. – Śmiali się z jego nazwiska i rudych włosów.
Gadali mu głupie rzeczy, tupali, straszyli – zeznał potem jeden z uczniów.
Chłopak zaczął wagarować, szukał w internecie informacji o samobójstwach.
Wreszcie odebrał sobie życie.
15-letnia Monika Jaromińska z Orchowa (Łódzkie) wyszła z domu tylko do sklepu.
Kiedy nie wracała ponad dwie godziny, jej mama zaczęła się niepokoić.
Dzwoniła, ale telefon milczał.
Nie przypuszczała, że jej córka 50 metrów od domu odebrała sobie życie.
Powieszoną na metalowej kracie okna stacji PKP w Łasku znalazł ktoś z podróżnych.
Zadzwonił na policję.
Nieopodal zatrzymano Łukasza D. (31 l.), który był pod wpływem narkotyków.
Jak się okazało, od roku spotykał się z Moniką.
Jej mama i siostra wprost mówią, że do tragedii doszło przez tego mężczyznę.
– Byliśmy przeciwni temu, by się spotykali. To była taka zakazana miłość.
Jesteśmy narodem, który jest nietolerancyjny.
Ta nietolerancja czasem wynika z niewiedzy, ale problem Polaków polega na tym, że oni tej wiedzy wcale nie szukają.
Te wszystkie historie wydają się nierealne i horrorystyczne.
Są natomiast prawdziwe i straszne.
Tą historia zbliżamy się do końca dzisiejszego posta.
Pamiętajcie-jesteście wspaniali i nigdy, ale to nigdy nie dajcie sobie wmówić, że jest inaczej.
Nie trzymajcie problemów w sobie.
Podzielcie się nimi z innymi osobami, a na pewno Wam z nimi pomogą.
Dobrze to przemyślcie, zanim posuniecie się do tak wielkiego czynu.
O problemach i samobójstwach trzeba rozmawiać.
Do zobaczenia w następnej notce.
Paaa!
~~~" Gdyby oczy nie płakały, a usta się wciąż śmiały. Gdyby powracały piękne chwile i trwały..."~~~ Paktofonika-Gdyby